Idzie sobie matematyk przez las, nagle podbiega do niego zdyszany wektor i pyta:
-przepraszam, którędy do miasta?
-w tym kierunku - matematyk pokazał, wektor tam poleciał.
-hyhy kierunek to może i dobry tylko zwrot przeciwny - zaśmiał się matematyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz